Czasem każdy ma problem z jakimś zalegającym produktem, który zbliża się nieuchronnie do końca terminu przydatności. Wtedy trzeba coś wymyślić, żeby go zużyć, a nie wyrzucić. Ja tak miałam właśnie z jogurtami. Stały sobie w lodówce od jakiegoś czasu i jakoś nikt nie miał na nie ochoty.
Pogrzebałam w szafce, znalazłam galaretki i od razu w głowie zaświecił mi pomysł na fajny deserek.
Niby nic specjalnego ale czasem takie proste smakołyki sprawiają mega przyjemność.
Składniki:
Na biszkopt:
3 jajka
3 kopiate łyżki mąki
1/2 szkl. cukru
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżeczka octu
Na masę jogurtową:
3 jogurty po 400 g każdy( 2 truskawkowe i 1 brzoskwiniowy)
3 galaretki czerwone
2 galaretki zielone
2 łyżki żelatyny
Można dodać jakieś owoce ja dałam mrożone borówki taką solidną garść.
Białka oddzielić od żółtek. Do żółtek dodajemy proszek do pieczenia i ocet mieszamy, aż zrobią się jasne i puszyste. białka ubijamy ze szczyptą soli, dodajemy cukier i ucieramy, aż się rozpuści. Dodajemy żółtka i miksujemy. Zmniejszamy obroty i dodajemy mąkę. Dokładnie mieszamy. Pieczemy w 180 stopniach ok 20 min do suchego patyczka. Studzimy
Galaretki czerwone z 1 łyżka żelatyny rozpuszczamy w 2 szkl. wrzątku. Zielone również z 1 łyżka żelatyny w 2 szkl wrzątku. Odstawiamy do wystudzenia. Do ostudzonych ale jeszcze lekko ciepłych czerwonych galaretek dodajemy truskawkowe jogurty, do zielonych brzoskwiniowy. Mieszamy. Do prostokątnej blaszki wylewamy trochę czerwonej masy i czekamy aż zacznie tężeć wtedy nakładamy ostudzony biszkopt. Na górę wylewamy tężejącą zieloną masę a na to czerwoną. Odstawiamy do lodówki, najlepiej na noc.
SMACZNEGO!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz